12 kolejka - 14.10.1967
II liga

Unia Tarnów - Thorez Wałbrzych

1:2 (0:0)

 

Na meczu z Thorezem pojawiło się 10 tysięcy fantastycznie dopingujących i żywo reagujących na wydarzenia na boisku widzów. Nie można się temu dziwić – ten mecz mógł otwierać drogę do I ligi. W zespole gości występowało wielu znakomitych zawodników, a niektórzy z nich otarli się nawet o kadrę Polski, jak chociażby świetny bramkarz Szeja. Nikt się nie zawiódł, mecz stał przez pełne 90 minut na rzadko spotykanym, wysokim poziomie. Zawodnicy popisywali się kapitalnymi akcjami, a trzeba dodać, że oba zespoły postawiły na atak i wymianę ciosów. Dwóch fighterów, cios za cios, akcja za akcję. Rozgrzana do białości publiczność nie mogła się doczekać odpowiedzi na pytanie, który z rywali wyjdzie zwycięsko z tego starcia. W Unii najlepiej spisywała się linia obrony, a w niej bramkarz Janusz i tradycyjnie niezastąpiony Mazurek oraz bardzo aktywny ,umiejętnie wyprowadzający akcje z własnego przedpola Piotr Blaga.Ograniczone ruchy mieli pomocnicy i napastnicy ,pieczołowicie pilnowani przez doświadczonych rywali.

Akcji było wiele, poziom meczu wysoki i nie ucierpiał on z powodu braku bramek w pierwszej połowie. Zakończyła się ona remisem 0:0. Drugie 45 minut zaczęło się fatalnie. Jedna z pierwszych akcji nadal znakomicie spisujących się wałbrzyszan przyniosła im gola ! Jego zdobywcą w 48 minucie był Kasprzyk. Unia nie pozostawała dłużna. Rozgorzała walka na całego. Jaskółki podjęły wyzwanie. Utytułowany przeciwnik raz po raz znajdował się w opałach. Kapitalnie jednak bronił Szeja. Wynik nie ulegał zmianie. Do czasu. Konkretnie do 57 minuty, kiedy to Horba pokazał po raz kolejny w tym sezonie, że jest w mistrzowskiej formie. Po jego strzale nawet świetnie usposobiony Szeja nie miał szans...10 tys. widzów. oprócz emocji dostało to, na co wszyscy czekali - wyrównanie !!! Walka rozgorzała na całego. Unia niesiona fantastycznym dopingiem 10 tys. widzów wszystko postawiła na jedną kartę. Nie było kalkulacji i kunktatorstwa. Piłkarze musieli mieć świadomość zagrożenia, jakie niosło ze sobą zaangażowanie prawie wszystkich zawodników w totalny szturm bramki Szeji. Siła Thorezu była już Jaskółkom znana, a mimo tego nasi zawodnicy postanowili zaryzykować. Takie podejście do meczu spodobało się kibicom i Unia mogła do końca liczyć na ich wsparcie. Kontry gości coraz rzadsze, miały jednak cały czas swoją siłę i przy najmniejszej nieuwadze ze strony defensywy Unii, mogły zniweczyć cały wysiłek. Nieoczekiwanie cichym, a z upływem czasu coraz bardziej widocznym sprzymierzeńcem gości stał się... sędzia spotkania. Pan Osada, rodem z Rzeszowa, zaczął w najmniej oczekiwanych okolicznościach przerywać płynne akcje Unii. Widać było, że wytrąca to zawodników nie tylko z właściwego rytmu gry, ale na domiar tego wywołuje u nich objawy zdenerwowania. Co gorsze sędzia zaczął przymykać oczy na ewidentne faule piłkarzy Thorezu. Unia, widząc dziwną metamorfozę sędziego natarła z jeszcze większą furią. Atmosfera na meczu była gorąca - Unia atakowała, doświadczony zespół z Wałbrzycha początkowo umiejętnie, a później coraz bardziej nerwowo próbował wybijać unistów z uderzenia. Z upływem czasu okazało się, że czysto piłkarskie środki, to na zatrzymanie Unii za mało. Gracze Thorezu zaczęli faulować. Rzeczywiście do czarnej historii sędziowania przejdą dwie sytuacje. W polu karnym Thorezu kotłuje się, a zawodnicy gospodarzy robią iście piłkarski młyn. Thorez gubi się, raz po raz zawodnicy gości spostrzegają po niewczasie, że znowu nie upilnowali ruchliwych zawodników Jaskółek. Najpierw pada powalony przez defensorów z Wałbrzycha Bucki. Jest bez piłki,  a rzecz dzieje się w obrębie pola karnego. Sędzia nie reaguje !!! Chwilę później pada podcięty, wychodzący - również bez piłki - na dobrą pozycję Horba. Sędzia znowu nie reaguje !!! Nie trzeba dodawać, co w takim meczu i o taką stawkę oznacza nie odgwizdanie dwóch karnych. Komentarze pomeczowe są jednoznaczne – sędzia z Rzeszowa skrzywdził Jaskółki. Cóż z tego, kiedy Unii nie udało się zmienić rezultatu! Końcówka była nerwowa. Unia grała ze świadomością, że jej nawet najlepsze akcje są niweczone przez arbitra i to podcięło Nam skrzydła. Thorez tylko na to czekał. No cóż, taka jest piłka. W 81 minucie goście wykorzystują błąd Unii i Kasprzyk strzela drugiego gola w tym meczu. Thorez prowadzi 2 :1 !!! W nerwowej końcówce, przy gremialnych gwizdach kibiców, podsumowujących popisy sędziego, Unii nie udało się już wyrównać. Zawodników Jaskółek żegnano brawami, na stojąco. Dali z siebie wszystko i publiczność to doceniła. Małą pociechą dla wyraźnie podłamanych piłkarzy, były szczere i pozbawione kurtuazji wypowiedzi szkoleniowca i graczy Thorezu, z których wynikało, że główny kandydat do awansu do I ligi rozegrał w Tarnowie... najlepszy mecz sezonu, a Unia okazała się jego najgroźniejszym rywalem.

Mecz się zakończył, umilkły odgłosy walki, ale poczucie niedosytu było coraz bardziej wyraźne. Gra zespołu dawała wiele radości, ale szczęście, moc i sędzia w ostatnim przypadku nie były po stronie Jaskółek. Wszystko sprzysięgło się przeciwko temu zespołowi. Przesądni mówili, że od następnego meczu karta się odwróci, no bo - do trzech razy sztuka. Limit niesprzyjających okoliczności przy takim założeniu faktycznie powinien być wyczerpany. W meczu z Hutnikiem, od którego wszystko się zaczęło, Jaskółki straciły gola na kilkanaście sekund przed końcem gry, w Wałbrzychu obie bramki padły na 2 i 3 minuty przed zakończeniem spotkania, wreszcie z Thorezem sędzia odebrał Nam dwie stuprocentowe okazje, nie odgwizdując ewidentnych karnych. Do trzech razy sztuka. Inni zwracali uwagę na konieczność większej mobilizacji zespołu w ostatnich fragmentach meczów. Jedno nie podlegało jednak dyskusji – zespół grał bardzo dobrze i miał nadal niemałe możliwości.

Jaskółka z Krakowa

==

Relację publikujemy za wiedzą i zgodą autora, który w oparciu o własne i brata notatki opisuje dziesiątki historycznych spotkań swojej drużyny. Wspomnienia można znaleźć na Unii Tarnów forum http://www.zksunia.tarnow.pl/forum/viewforum.php?f=1

wyszukał w sieci i obgadał sprawę z autorem Arek